W Radomsku odbył się protest pod hasłem „Ani jednej więcej” zorganizowany po śmierci 30-letniej mieszkanki Pszczyny.
Kobieta trafiła do szpitala będąc w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. 30-latka zmarła w wyniku wstrząsu septycznego.
Ponad 100 protestujących przyszło w sobotę pod biuro poseł Anny Milczanowskiej, gdzie zapalono symboliczne znicze.
Nie jesteśmy tutaj by ustalać kto jakie ma poglądy polityczne, ale wszyscy tutaj stańmy jak obywatele pokazując, że śmierć tej kobiety nie jest nam obojętna. Nie pozwólmy by kolejne musiały przez to przechodzić – mówiła jedna z manifestujących.
Uczcijmy śmierć młodej kobiety – matki, żony, córki. Kobiety, która mogłaby żyć, gdyby nie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, z inspiracji ludzi z tzw. ruchu pro life i posłów z PIS. Złość, bezsilność i bezradność odbierają nam słowa bo nie ma odpowiednich słów na określenie tego, co czujemy. Niech to będzie także znak sprzeciwu wobec obowiązującej ustawie o przerywaniu ciąży – informuje Iga Borowiecka Grzewacz, jedna z organizatorek marszu.
Głos zabrał również młody chłopak, który poruszył tłum – Nie powinniśmy tu stać i walczyć o prawa człowieka, które powinny być oczywiste, w Polsce niestety nie są.
Podobne manifestacje trwają w całym kraju.