JAKUB JĘDRZEJCZAK: START W WYBORACH TO SPEŁNIENIE DROGI… [WYWIAD]

Jest Pan pierwszą osobą, która poinformowała oficjalnie, że będzie się ubiegać o urząd Prezydenta Radomska. Czy nie za wcześnie? Przecież do wyborów pozostało jeszcze ponad pół roku.

Pod względem formalnym to prawda, że czynności wyborcze realizowane są po ogłoszeniu zarządzenia o wyborach, ale żeby wygrać wybory trzeba się dobrze przygotować i na to potrzeba czasu w okresie je poprzedzającym.

Platforma Obywatelska w Radomsku jest przekonana o możliwości wygrania tegorocznych wyborów. Wyciągamy też wnioski z lat ubiegłych, dlatego zakończyliśmy tak szybko dyskusję wewnętrzną na temat kandydata i od 26 marca realizujemy kolejne kroki. Trzeba się spieszyć, bo pracy jest bardzo dużo, a cel jasno określony.

Rozumiem, że ogłoszenie startu w wyborach jest równoznaczne z tym, że rozpoczyna Pan już kampanię.

 Ogłoszenie startu w wyborach jest dla mnie spełnieniem drogi, na którą zdecydowałem się kilkanaście lat temu. Byłem w tym czasie dwukrotnie wybierany do Rady Powiatu Radomszczańskiego i raz do Sejmiku Województwa Łódzkiego. Dziś, widząc mizerne efekty działań obecnego prezydenta Radomska, stwierdzam że powinienem się jeszcze bardziej zaangażować. Uważam, że nie mogę stać z boku, bo przyszedł czas na wzięcie pełnej odpowiedzialności za dalsze losy naszego miasta.

Jaka będzie to kampania?

 Myślę, że będzie to kampania merytoryczna, ponieważ po pierwsze w ostatnich wyborach Jarosław Ferenc złożył obietnice, z których się nie wywiązał, a po drugie popełnił wiele błędów w trakcie swojego urzędowania. Uczestnicy wyborów będą musieli się do tych problemów odnieść, ale co najważniejsze – zaproponować nowe rozwiązania, które pozwolą zmienić miasto zgodnie z oczekiwaniami wyborców. Jestem przekonany, że właściwe zarządzanie miastem przyczyni się wreszcie do spełnienia tych oczekiwań.

Przez minione lata współpracował Pan z prezydentem Jarosławem Ferencem. Co takiego się zadziało, że Wasze drogi się rozeszły?

 Pracowałem na rzecz rozwiązywania problemów mieszkańców od 2006 roku, czyli w okresie kiedy funkcję prezydenta Radomska wykonywały cztery osoby, tj. Jerzy Słowiński, Anna Milczanowska, Wiesław Kamiński i Jarosław Ferenc. Moja praca w PGK Sp. z o.o. nigdy nie miała charakteru działań politycznych. Bardzo boleję nad tym, że niektórzy ludzie nie potrafią dogadywać się w samorządzie z osobami o różnych poglądach politycznych. To Jarosław Ferenc zrezygnował z mojej pracy, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że zrobił to ze względów wyłącznie politycznych, stosując metody używane obecnie przez PiS w kraju. Prezydent ewidentnie podąża w kierunku wyznaczanym przez partię rządzącą, a w listopadzie 2017 roku został nawet doradcą partii Polska Razem Jarosława Gowina. Swoje sympatie polityczne niestety przenosi na lokalne podwórko samorządowe, co przyczyniło się do braku współpracy z Platformą Obywatelską. Niewątpliwie wpływ na zwolnienie z pracy miała też moja ubiegłoroczna deklaracja, że jestem gotów wziąć odpowiedzialność za dalsze losy Radomska. Obecny prezydent nie potrafi współpracować z ludźmi o innych poglądach, co pokazał już kilkakrotnie, rezygnując ze współpracy z innymi fachowcami. Dobitnym przykładem na to jest brak rewitalizacji Radomska, albo najnowsza wpadka Jarosława Ferenca, tj. niepotrzebne wycięcie drzew na skwerze przy ulicy Sierakowskiego.

Rozmawiając z radomszczanami, często można usłyszeć, że zawiedli się na obecnym prezydencie Radomska. Pan również się zawiódł?

Niestety tak. Obecny prezydent Radomska miał wystarczającą ilość czasu, żeby pokazać na co go stać. Pomysły zawarte w programie wyborczym miał dobre, ale zabrakło właściwej realizacji. Po dwóch latach można ocenić, że ilość jego wpadek jest dużo większa niż za poprzedniego prezydenta. Okazało się, że teoria nie łączy się z praktyką. Przedstawiona w wyborach wizja miasta nie została zrealizowana. Wiele osób podkreśla, że więcej na Jarosława Ferenca nie zagłosuje. Ja również takie mam zdanie, i przypomnę, że wypowiadałem się już na ten temat w październiku 2017 roku w wywiadzie udzielonym dla Gazety Radomszczańskiej. Mieszkańcy bardzo często zwracają uwagę na to, że miasto nasze jest brudne i zaniedbane. Podróżując po Polsce widzimy dbałość włodarzy o estetykę i porządek. Nie wymaga to wielkich nakładów a zdecydowanie poprawia wizerunek miasta.

W poprzedniej kampanii wiele mówiło się o straconej szansie na rewitalizację miasta? Jestem przekonana, że również w rozpoczynającej się kampanii hasło „rewitalizacja” będzie odmieniane przez wszystkie przypadki. Wierzy Pan, że rewitalizacja centrum Radomska jest jeszcze w ogóle możliwa? I nie mówię tu o tzw. małej rewitalizacji, którą wkrótce planuje rozpocząć magistrat.

To bez wątpienia największy błąd mijającej kadencji. Rewitalizacja centrum miasta była oczekiwana przez mieszkańców, a sam Jarosław Ferenc uczynił z tego pomysłu jeden z filarów programu wyborczego. Tymczasem, kierując się niechęcią do wszystkiego co otrzymał w spadku od poprzedniej ekipy, zamiast tchnąć w pracujący zespół nową jakość i dostosować przygotowaną dokumentację do zmieniających się przepisów zajął się czyszczeniem urzędu z poprzedniej kadry.

Mało tego, że sam nie zrobił nic w celu pozyskania środków finansowych na ten projekt to jeszcze nie pomaga przedsiębiorcom w nowych pomysłach dotyczących miasta, tak jak w przypadku braku uzgodnień w sprawie budowy restauracji McDonald’s przy ulicy Narutowicza.

Proszę remontu fragmentu ulicy Reymonta nie porównywać z rewitalizacją, która miała zupełnie inny cel niż tylko odnowienie nawierzchni. Myślę, że rewitalizacja centrum Radomska na pewno się odbędzie, tylko z dużym opóźnieniem, wykonana przez innych ludzi i z innych środków finansowych. Przypomnę tylko, że dzięki  staraniom posła Jacka Zacharewicza częściowy remont tej ulicy rozpoczął się w 2011 roku, kiedy to PKP odnowiło piękny radomszczański dworzec, a dalszą modernizację okolic przydworcowych przeprowadziła prezydent Anna Milczanowska ze środków pochodzących z RPO, gdy będąc radnym Sejmiku Województwa Łódzkiego pomagałem je pozyskać. Wiemy więc, że da się dużo w Radomsku dokonać, tylko potrzebna do tego jest umiejętność doboru i motywowania kadry.

Niedawno stracił Pan pracę w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej, czyli w miejskiej spółce. Z pewnością niektóre osoby będą odbierać Pana start w wyborach jako chęć odegrania się na prezydencie…  

Moja decyzja o kandydowaniu w wyborach pojawiła się dużo wcześniej, więc obecna sytuacja nie mogła mieć na tę rekomendację wpływu. Poza tym o tej nominacji decydowali członkowie Platformy Obywatelskiej, którzy potrzeby odegrania się na pewno nie brali pod uwagę. Natomiast można powiedzieć, że fakt zwolnienia mnie ze spółki miał charakter polityczny. Od roku informacja o możliwości mojego kandydowania była znana publicznie, a oprócz tego radni Platformy Obywatelskiej krytykowali prezydenta za błędne decyzje, tak jak  za brak rewitalizacji czy choćby ostatnio za dewastacje skweru przy ulicy Sierakowskiego.

Jakim zamierza Pan być prezydentem? Co zmieniłby Pan w pierwszej kolejności?

W pierwszej kolejności rozprawię się z najważniejszymi problemami, które od wielu lat przeszkadzają mieszkańcom. Mam propozycje, które poddam pod ocenę wyborców w trakcie kampanii. Prezydent miasta musi umieć słuchać i znajdować rozwiązania przy udziale zmotywowanej i kompetentnej kadry. Do współpracy zapraszam wszystkich,  którzy chcą zmiany sposobu zarządzania w Radomsku. Polityka samorządowa jest realizowana dla mieszkańców i nie może podlegać partyjnym ograniczeniom. Będę budował dobre relacje z mieszkańcami i z radnymi, bo tak działam w samorządzie od 2006 roku. Każdy, kto będzie chciał pracować na rzecz niezbędnych w mieście zmian znajdzie w Radomsku swoje miejsce.

rozmawiała: Monika Bednarczyk-Bojdo

Exit mobile version