MORSOWANIE TO MNÓSTWO ADRENALINY I ZDROWIE [WYWIAD]

Ci, którzy nie spróbowali kąpieli w lodowatej wodzie mówi o nich, że są wariatami, ale… z wielką pasją. Radomszczańskie morsy cieszą się nie tylko pełnią sezonu kąpielowego, ale zyskują coraz większe grono osób zainteresowanych morsowaniem.  Ogromna dawka adrenaliny i dobrego samopoczucia – tak zimowe kąpiele opisuje Arkadiusz Niedziółka, założyciel grupy „Morsy w Radomsku”. – Kiedy temperatura na dworze spada poniżej zera, zamiast grzać się w domu pod ciepłym kocem, zażywamy zimnych kąpieli w akwenie wodnym znajdującym się w Zakrzówku Szlacheckim.  To nas cieszy. Morsując udowadniamy sobie, że stać nas na przełamywanie własnych barier – usłyszeliśmy od pana Arka.

Od pierwszej kąpieli pana Arka w lodowatej wodzie minęły już 4 lata. Do października 2018 roku „morsował” w Piotrkowie Trybunalskim, Cieszanowicach, Sulejowie. Wiele osób podziwiało go. Byli i tacy, którzy z niedowierzaniem, wręcz pukając się w głowę zastanawiali się dlaczego to robi. On ze stoickim spokojem odpowiadał: bo lubię, bo morsy to ludzie bardzo weseli, którzy chcą zrobić coś dobrego dla siebie i swojego zdrowia.

Monika Bednarczyk-Bojdo: Panie Arku, od powstania grupy minęły zaledwie trzy miesiące. Należy do niej już ponad 50 osób.

Arkadiusz Niedziółka: Od pewnego czasu dochodziły do mnie głosy, że wiele osób zainteresowanych jest „morsowaniem” tylko nie wiedzą, gdzie i do kogo mają się zgłosić. Dlatego też zapadła decyzja: robimy grupę. Grupa się rozwija, cały czas dochodzą do nas nowe osoby. Są wśród nich zarówno takie, które już „morsowały, jak i debiutanci.

– Spodziewał się Pan tak dużego zainteresowania?

– Może zabrzmi to nieskromnie: nie spodziewałem się. Zakładając grupę, chciałem, aby 10 – 15 osób przychodziło na „morsowanie” regularnie.

– Sukces?

– Nie postrzegam tego co robię w kategorii sukcesu. „Morsowanie” to integracja, wspaniała zabawa, zdrowie i co bardzo ważne przełamywanie własnych barier. Co dla mnie ważne. Grupa ciągle się rozrasta. Wymiernym przykładem jest chociażby to, iż planowałem „morsowanie” tylko w niedzielę. Obecnie „morsujemy” sześć razy w tygodniu. Oczywiście nie 50 osób, ponieważ każdy ma swoje życie prywatne i zawodowe. Jednak co najważniejsze, do grupy ludzie przychodzą i w niej pozostają.

– Co takiego jest zatem w morsowaniu?

Na tak postawione pytanie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Trzeba spróbować…  Wchodząc do wody pojawiają się endorfiny. Jest radość. Wejście do lodowatej wody, to przełamanie własnych barier. Zwyczajowo jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jak jest nam zimno, to ciepło się ubieramy. W morsowaniu jest inaczej. Rozbieramy się …

– I wchodzimy do wody…

Nie tak od razu. Bez rozgrzewki nikt do wody nie wejdzie. Skłony, podskoki, trucht, pajacyki czy też inne ćwiczenia są obowiązkowe. Osoba morsująca po raz pierwszy w wodzie może przebywać od pół do minuty czasu. Po dwóch – trzech razach morsowania można w wodzie być trochę dłużej.

– Morsowanie, to tylko radość? Jak Pan zauważył uwolnienie endorfin?

To zdrowie. Poprawia się krążenie. Wzrasta odporność organizmu. Jeżeli „łapią” nas choroby, to nie są one już tak intensywne. Radość jest jednak bezapelacyjna. Powiem tak, morsy to jedna wielka rodzina. Kąpiele są okazją do poznania wyjątkowych ludzi i odkrycia w nich wielu niezwykłych pasji i jak już mówiłem pokonywanie własnych barier.

– Najmłodszy i najstarszy radomszczański mors?

– Na ten moment najmłodszy nasz mors ma 17 lat. Jest to kobieta. Najstarszy, tak na oko, ponieważ o wiek nie pytałem, jest w grupie 50 +.

– Morsujecie zimą. A co w cieplejsze miesiące. Endorfiny idą spać? 

– Absolutnie nie. W zdecydowanej większości przypadków morsy to osoby aktywne fizycznie. W cieplejsze dni biegamy, jeździmy na rowerach czy też uprawiamy inne dyscypliny sportu. Nie mniej jednak czegoś brakuje (lekki uśmiech).

xxx

Radomszczańskie morsy w lutym tego roku planują zorganizować duże morsowanie. – Impreza zaplanowana jest na 17 lutego w Zakrzówku Szlacheckim. Start o godz. 12.00. – Już dziś zapraszamy na nią morsy, ale nie tylko. Dobra zabawa gwarantowana – potwierdza Arkadiusz Niedziółka, założyciel grupy Morsy w Radomsku.

Ci, którzy po tym co przeczytali czują się przekonani i chcieliby spróbować sami morsowania powinni skontaktować się z Arkadiuszem Niedziółką.  Kontakt przez fanpage „Morsy w Radomsku”.

Exit mobile version