Pracownicy Szpitala Powiatowego w Radomsku oczekują od organu prowadzącego wzrostu wynagrodzeń. W tej materii dyrekcja szpitala, władze powiatu i przedstawiciele działających w placówce związków zawodowych szukają kompromisu. Dziś spotkali się w tej sprawie.
W opinii starosty radomszczańskiego Andrzeja Pluteckiego spotkanie było owocne.
– Była konstruktywna rozmowa. Szukaliśmy wspólnego języka. Rozmawialiśmy o możliwości współpracy, o problemach, które obecnie są w szpitalu i o tych, które mogą pojawić się w najbliższym czasie. Przecież związki zawodowe to załoga szpitala, która utożsamia się z tym zakładem pracy. Nic zatem dziwnego, że razem z dyrekcją i z właścicielem szpitala, którym jest powiat chcą rozwiązywać problemy – powiedział tuż po zamkniętym dla mediów spotkaniu starosta Andrzej Plutecki.
W dużej mierze zdanie to podziela przewodnicząca „Solidarności” Anna Kaurzel mówiąc, że zarząd powiatu, jeżeli chodzi o dialog społeczny przeszedł metamorfozę…
– Z mojego punktu widzenia bardzo ważne jest to, że pan starosta prowadzi dialog społeczny, ponieważ za poprzedniej dyrekcji takiego dialogu nie było. Związki zawodowe uważano za powietrze. Pan starosta i jego zastępca przeszli ogromną metamorfozę i to jest budujące – stwierdziła Anna Kaurzel.
Przewodnicząca „Solidarności” w rozmowie z dziennikarzami przyznała, iż zasadniczą sprawą poruszaną podczas blisko dwugodzinnego spotkania był wzrost wynagrodzeń personelu szpitala. – Chodzi o wzrost wynagrodzeń w każdej grupie zawodowej, za wyjątkiem pielęgniarek, ponieważ one dostały odgórną regulację płacową. Wynagrodzenia w niektórych grupach zawodowych są na bardzo niskim poziomie. Regulamin wynagradzania obowiązujący w naszym szpitalu jest nieaktualny. W związku z tym jest bardzo duża grupa pracowników, która ma dopłatę do minimalnego wynagrodzenia, czyli nawet nie osiąga tego, co gwarantuje ustawa o minimalnym wynagrodzeniu – zauważyła przewodnicząca Kaurzel.
Podczas spotkania strony przedstawiły swoje bolączki. I chociaż przed kamerami tak starosta Plutecki, jak i przewodnicząca Kaurzel tego nie przyznają, to zza zamkniętych drzwi często było słychać poddenerwowane głosy. Ważne jest jednak to, iż strony wyrażają wolę dalszych rozmów. – Mamy mieć kolejne spotkanie, podczas którego pochylimy się nad rachunkiem kosztów i wówczas zobaczymy, gdzie można poczynić oszczędności – mówi Anna Kaurzel.