Położna Stanisława Leszczyńska przyjęła ponad 3 tysiące porodów w obozie koncentracyjnym Auschwitz II – Birkenau podczas II wojny światowej. Jej historia opowiedziana została w filmie „Położna”. Oprócz projekcji filmu w Miejskim Domu Kultury w Radomsku odbyło się również spotkanie z reżyserką Marią Stachurską. Obie panie łączą więzy rodzinne.
Stanisława Leszczyńska urodziła się w Łodzi 8 maja 1896 r. Była najstarszą z ośmiorga dzieci Jana Zambrzyckiego i Henrietty (Henryki) z domu Glaesmann. Rodzina mieszkała na łódzkich Bałutach. W 1908 r. wyemigrowali do Brazylii.
Po powrocie w 1910 r. Stanisława kontynuowała przerwaną naukę w progimnazjum, którą ostatecznie ukończyła w 1914 r. W okresie I wojny światowej zaangażowana był wraz z matką w pracę Komitetu Obywatelskiego Niesienia Pomocy Biednym.
Z mężem Bronisławem Leszczyńskim mieli czwórkę dzieci. W 1920 r. Leszczyńska wstąpiła do Państwowej Szkoły Położniczej w Warszawie, a dwa lata później otrzymała dyplom położnej w wyróżnieniem.
Film „Położna” opowiada o życiu bohaterki w obozie w Oświęcimiu, do którego wraz z córką Sylwią trafiły 17 kwietnia 1943 r. Stanisława Leszczyńska otrzymała numer 41 335 i zatrudniona została jako położna w szpitalu dla więźniarek. W skrajnie nieludzkich warunkach przyjmowała nawet kilka porodów dziennie. Pracowała z modlitwą na ustach, a każde urodzone dziecko chrzciła. Przeciwstawiła się rozkazowi Josefowi Mengele o mordowaniu nowo narodzonych dzieci.
Reżyserka filmu „Położna” Maria Stachurska, dla której bohaterka jej filmu była jej ciocią, tak podczas spotkania w Miejskim Domu Kultury w Radomsku opowiadała o „relacji” Stanisławy Leszczyńskiej a Josefa Mengele.
Sytuacja w obozie zmieniła się, w momencie kiedy Mengele do niego przyjechał. Wcześniej wszystkie dzieci były zabijane, jak i kobiety, które trafiały do obozu w stanie błogosławionym. On był naukowcem i przypuszczam, że dlatego został wysłany do obozu żeby móc robić doświadczenia. Potrzebował dzieci do doświadczeń. Było to niesamowite, bo przyjechał w tym samym momencie, kiedy Leszczyńska tam trafiła. Ich historie życia to dwa przeciwległe bieguny, Mengele przeżył ją o 2 lata. Natomiast na pewno ona wywarła na nim jakiś wpływ, dlatego że on ją obserwował. Ona natomiast miała obowiązek codziennie po skończonej pracy zdawać raport ze sztuby położniczej. Stąd wiadomo ile przyjęła porodów. Sprzeciwiła się rozkazowi Mengele, który mówił, że dzieci o cechach aryjskich mają prawo żyć i być brane do doświadczeń, natomiast dzieci żydowskie i romskie mają być utylizowane. I w tym wypadku Leszczyńska powiedziała „nie”. Przyjmowała porody Żydówek tak samo, jak i innych kobiet o innych narodowościach. Tyle ile mogła, tyle próbowała uratować – opowiadała Maria Stachurska.
Historię Leszczyńskiej poznajemy w filmie, opowiedzianą przez jej wnuczkę, Elżbietę.
Zadawałam sobie to pytanie, w jaki sposób opowiedzieć tą jej historię. Przyszła mi na myśl, że powinna opowiadać to Elżbieta. Jest z wyglądu najbardziej do niej podobna, jak również z charakteru. I w tym czasie, jak zaczynałam pracę nad filmem, ona pracowała w Łodzi w hospicjum ludzi porzuconych i wykluczonych, czyli tych którzy już byli skazani społecznie, środowiskowo i ona pomagała tym ludziom przejść na drugą stronę. Wtedy sobie pomyślałam, że skoro na tym największym cmentarzysku świata jej babcia przyjmowała życie, a ona w tym kolorowym świecie odprowadzała na drugą stronę, to pomyślałam, że tak właśnie zbuduję tę opowieść. Elżbieta zanim film powstał przeszła na emeryturę – mówiła reżyserka.
Lektorkami w filmie są aktorki Danuta Stenka oraz Hanna Polk – to nie przypadek, że to one.
Hanna Polk zawsze mi przypominała ciocię i sobie myślałam, że jeśli kiedyś miałaby powstać fabuła, to Hanię widziałabym w tej roli, niestety już nie żyje. Natomiast Danusię Stenkę bardzo lubię i lubię jej głos, myślałam na początku żeby wszystko ona czytała, ale później zmieniłam żeby były różne głosy słychać – dodaje Stachurska.
W związku z powiązaniami rodzinnymi, reżyserka przyznała, że emocji podczas kręcenia scen w Auschwitz nie brakowało.
To jest taki jeden z dowcipów pana Boga. Będąc jeszcze w szkole postanowiłam, że nigdy moja noga nie przekroczy progu żadnego obozu koncentracyjnego. A w Auschwitz musiałam spędzić całe miesiące. Musiałam też moją siostrę cioteczną namówić do tego żeby tam pojechała. Tu była między nami ostra walka. Praktycznie wzięłam ją siłą do samochodu i zawiozłam do tego obozu. Dla niej było to oczywiście o wiele bardziej traumatyczne niż dla mnie, dlatego że dotykała miejsc, gdzie była jej mama i babcia. Na jej mamie robiono próby, była katowana, po wojnie skończyła medycynę, jednak miewała takie okresy, gdzie była odcinana i przez 2-3 miesiące nie było z nią kontaktu. W tym czasie babcia przejmowała opiekę nad wychowaniem wnuczki. Do tego historie tych ludzi są tak wstrząsające, że w pewnym momencie myślałam, że nie dam rady przez to wszystko przejść. Do dzisiaj mam coś takiego, że wojennych filmów nie oglądam – mówiła Stachurska.
Stanisława Leszczyńska wraz z córką w obozie były aż do momentu jego oswobodzenia, czyli do 27 stycznia 1945 r. Po wojnie nadal mieszkała w Łodzi, gdzie też pracowała w szpitalu. Pozostała czynna zawodowo do 1958 r. Pod koniec życia zachorowała na nowotwór. Zmarła 11 marca 1974 r. w wieku 78 lat. W 100. rocznicę urodzin Stanisławy Leszczyńskiej jej szczątki zostały przeniesione z cmentarza do Kościoła Najświętszej Marii Panny, w którym została ochrzczona. Od 1992 r. trwa jej proces beatyfikacyjny.
Maria Stachurska podczas spotkania zdradziła, że pracuje nad kolejnym filmem, w którym ma zamiar opowiedzieć o całym życiu Stanisławy.
Przyznam się wam, że kiedyś myślałam, że wiodła takie nudne życie, dom-kościół-zawód potem spokojna starość. Ale jak wchodzę w to głębiej to widzę, że to było bardzo barwne życie. Młodość spędziła w Brazylii, to tam zaczerpnęła smaku, koloru, nabrała śmiałości w doborze koloru i stroju. Myślę, że to musiało być z Brazylii, ponieważ Łódź była miastem dość przygnębiającym, pomimo że ścierały się tam cztery narodowości. Łódź była chyba jedynym miastem, gdzie Niemcy witani byli kwiatami. Na tę różnorodność składały się społeczności: niemiecka, żydowska, polska i rosyjska. Jednak ta bieda w Łodzi na pewno nie spowodowałaby tego, że ona była ekstrawagancka w swojej młodości. Była pełna fantazji i jej dom zawsze tętnił sztuką, więc myślę że to też przywiozła z Brazylii. Od tego chcę zacząć jej opowieść życia – zdradziła reżyserka.
Wydarzenie zostało zorganizowane w ramach XXIII Radomszczańskich Dni Rodziny. Oprócz filmu, przygotowana została też wystawa biograficzna „Stanisława Leszczyńska” ze zbiorów IPN.
Czytaj też: „Czytanie radomszczan” encyklik Jana Pawła II w ramach XXIII Radomszczańskich Dni Rodziny [FOTO]