NIE REWOLUCJA, A EWOLUCJA, CZYLI ZMIANY W SZPITALU
Po niespełna dwóch miesiącach, od kiedy Piotr Kagankiewicz zasiadł w fotelu dyrektora Szpitala Powiatowego w Radomsku rozpoczęło się wdrażanie programu naprawczego, mającego na celu wyjście placówki z zapaści finansowej. Oprócz nadwykonań dyrektor stawia na racjonalizację pracy. A to nie wszystkim pracownikom odpowiada. Chodzi głównie o lekarzy…
Nadwykonania, czyli przyjmowanie pacjentów bez limitów nie wzbudziło sensacji wśród personelu radomszczańskiej lecznicy. Dyrektor Kagankiewicz stoi bowiem na stanowisku, że za każde nadwykonanie Narodowy Fundusz Zdrowia wcześniej czy później i tak musi zapłacić.
Oburzenie pojawiło się w połowie sierpnia, z chwilą zarządzeń zmieniających warunki zatrudnienia oraz zakres obowiązków lekarzy zatrudnionych na poszczególnych oddziałach.
– Nie zamierzam ograniczać działalności medycznej. Zależy mi na racjonalizacji pracy lekarzy, ponieważ dla szpitala to są duże koszty jednostkowe. Przy racjonalizacji pracy tej grupy zawodowej najszybciej osiągniemy finansowy efekt. Jeżeli chodzi o pielęgniarki to z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jest ich za mało. Po pierwsze, za mało osobowo, po drugie musimy spowodować, by miały szersze kwalifikacje jak do tej pory. W związku z tym postanowiliśmy z siostrą przełożoną, że w naszym szpitalu będziemy organizować kursy kwalifikacyjne. Pierwszym kursem dla pielęgniarek będzie kurs z endoskopii – uzasadnia wprowadzenie zmian dyrektor Kagankiewicz, mocno przy tym akcentując, iż nie zamierza nikogo zwalniać. – Raz jeszcze powtórzę. Nie zamierzam zwolnić ani jednej osoby. Cały czas będę jednak mocno przyglądał się pracy całego zespołu szpitala. Wszelkie optymalizacje, racjonalizacje będą jednak następować. Każdego pracownika będziemy chcieli wykorzystać tylko i wyłącznie po to, by zwiększać przychody. Moim celem nie jest zwalnianie jakiegokolwiek personelu. Jeżeli już, to w grę wchodzą przesunięcia z oddziału na oddział, z jednej komórki organizacyjnej do drugiej – dodaje.
Takie postawienie sprawy nie wszystkim odpowiada. Najwięcej „ale” mieli lekarze z oddziału ortopedii oraz ginekologiczno – położniczego. Ci pierwsi z dyrektorem Kagankiewiczem doszli do porozumienia. Ci drudzy, póki co niestety nie. „My lekarze pionu ginekologiczno – położniczego zatrudnieni w Szpitalu Powiatowym w Radomsku wyrażamy sprzeciw zaleceniu pana dyrektora – obsady trzyosobowej w godzinach pracy w naszym oddziale. Przedstawiona propozycja stwarza realne zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentek naszego oddziału – co może skutkować wysokimi odszkodowaniami i obniżeniem prestiżu szpitala, a przede wszystkim osobistymi tragediami pacjentek i ich rodzin. (…) Lekarze będący na kontraktowej pracy zapowiedzieli rezygnację z dalszej pracy w naszym oddziale – co grozi z obsadą dyżurową. Dlatego propozycję likwidacji dyżuru po telefonem uważamy za abstrakcyjną (…)” – czytamy w piśmie adresowanym zarówno do dyrekcji szpitala, jak i do radnych powiatowych.
– Będę powtarzał jak bumerang: dobro szpitala równa się dobru pacjenta. Pewne zmiany muszą jednak zajść. Normalizacja czasu pracy lekarzy jest nieunikniona. Musimy wiedzieć dokładnie, ilu lekarzy na danym oddziale powinno być w godzinach dopołudniowych i jak powinno być zabezpieczone bezpieczeństwo pacjentów w godzinach popołudniowych. Mówię tutaj o całym szpitalu. Dlatego też na niektórych oddziałach w godzinach popołudniowych wprowadziliśmy tzw. dyżury łączone – zgodnie oczywiście z normami NFZ. Z tego tytułu pojawią się pewne oszczędności – podkreśla dyrektor szpitala.
Piotr Kagankiewicz zauważa jednocześnie, iż analizując grafik ginekologii i położnictwa dyrekcja szpitala zwróciła uwagę na pewną niewytłumaczalną sprawę.
– Bywają takie dni w tygodniu, nie wiem skąd to się bierze, że sumaryczny czas pracy lekarzy w oddziale jest ponad 40 godzin, a w innym 20. Czyli różna obsady lekarskiej na oddziale jest 100 proc. Szukaliśmy z panią dyrektor medycznego uzasadnienia: dlaczego wtorek jest innym dniem od pozostałych dni tygodnia. Proszę mi wierzyć nie znaleźliśmy – mówi dyrektor szpitala.
A czy dyrekcja szpitala znajdzie kompromis z ginekologami i położnikami? To pokażą najbliższe dni.
Trzeba być dobrej myśli, iż wzorem kolegów lekarzy z innych oddziałów dobro pacjenta będzie szło w parze z dobrem szpitala.