W STAROSTWIE PRACUJĄ “PO WŁOSKU”?
Pani redaktor, w wydziale komunikacji radomszczańskiego starostwa trwa strajk włoski. Świadczy o nim powolność obsługi petentów, ale i to, o czym rozmawiają przy interesantach pracownicy wydziału – usłyszeliśmy od naszej Czytelniczki. Sprawdziliśmy, czy faktycznie tak jest.
Nasza Czytelniczka do wydziału komunikacji trafiła z błahostką. Potrzebny był jej wpis do dowodu rejestracyjnego informujący o tym, że jej pojazd wyposażony jest w hak. Kobieta sprawę załatwiła, ale ze starostwa wyszła zniesmaczona. Jak twierdzi, podczas załatwiana formalności doszło do sytuacji, która w instytucji publicznej nie powinna mieć miejsca. – Jedna z urzędniczek zarzuciła drugiej, że pracuje w trybie strajku włoskiego. Stwierdziła, również że kierownictwo urzędu wie, że w pokoju 104 urzędnicy pracują „po włosku” tylko przymyka na to oczy. Pani redaktor, czy tak powinni zachowywać się urzędnicy przy interesantach? – usłyszeliśmy od Czytelniczki.
Nie nam oceniać zachowanie urzędników. Od tego są ich przełożeni. Dlatego też o wyjaśnienie sprawy pod nieobecność starosty Beaty Pokory (w ubiegłym tygodniu przebywała na urlopie) poprosiliśmy sekretarza powiatu Tomasza Kornackiego. – Przekazany przez Czytelniczkę gazety Pomiędzy Stronami sygnał o domniemanym ,,strajku włoskim”, czyli wykonywaniu przez pracowników obowiązków służbowych powolnie i w sposób skrajnie drobiazgowy został przez kierownictwo urzędu szczegółowo przeanalizowany i zbadany. Jak wynika z rozmów przeprowadzonych z pracownikami zespołu ds. rejestracji pojazdów w Wydziale Komunikacji, żaden z urzędników nie wypowiadał się o ,,strajku włoskim”, jak twierdzą – opisana sytuacja nie miała miejsca – zauważa sekretarz powiatu.
Więcej o sprawie w czwartkowym wydaniu dwutygodnika “Pomiędzy Stronami”.